prognozy

Obawiajmy się wszyscy, bo specjaliści „jasnowidze” przepowiadają, że w lutym i marcu może nadejść fala wirUSA z usa i chin. Być może obowiazkowo po 10 tysiecy zgonów dziennie bedziemy rejestrować ? Co takie prognozy są warte ? Normalne, że będzie więcej zachorowań, bo zawsze jest więcej jak zima odpuszcza i jest zmiana pogody. Też mi nowość… Gdzie jest grypa? Co roku chorujemy. Choroby i śmierć są zmorą ludzkości od wieków, a teraz straszą jakby chorowanie było nienormalne. W ogóle wszystko dziwi – nawet śnieg i mróz zimą trzeba nazwać „bestią ze wschodu”. Ludzie, nie popadajcie w paranoję. W marcu zawsze panowała grypa i przeziębienia, teraz znów będzie powrót koronawirusa. Sciema jakiej świat nie widział.Firmy farmaceutyczne nabijają kabzy aż miło, http://udraznianie.waw.pl a ciemny lud to kupił. Jak widzę jak starych ludzi wloką po schodach do punktów szczepień, to nie wiadomo czy śmiać się czy płakać. doniczkowy rolnik marsiałek sejmu to wybitny chodowca i uczony wyspecializowany w tej branzy .Jaka szkoda, ze zamiast tracic czas na riposty nie zmieni stanowiska np z posła i marsialka np na robotnika w przedsiebiorstwie sprzatajacym jakies miasto z taka fachowoscia i wiedza to…. Prawie 30.000tyś oficjalnie to mieliśmy, a nieoficjalnie mogło być 2 lub 3 razy więcej, a nawet może 100 razy. Ponieważ nikt w tym kraju nie wykonuje obowiązkowych testów, wiec skąd ludność może wiedzieć , czy ktoś jest lub był zarażony.

Nawet po kwarantannie nie wykonuje się badan na obecność wirusa, co drugi Polak może być nosicielem zarazy Covid 19 Jeszcze przed świętami ci sami naukowcy mówili że trzecia fala ma nadejść w lutym i ma być 30-40 tys przypadków, a jak na razie liczba przypadków od 2 – 3 tygodni jest praktycznie nie zmienia. Ci naukowcy sami się mylą Przecież nie po to 2 dni temu politycy PiS na pielgrzymce na Jasną Górę oddali Polskę MB pod opiekę z prośbą o powstrzymanie pandemii, żeby miało być gorzej jeżeli tak to coś nie działa, albo Pan Bóg pogniewał się, modlitwy nie działają, depozyt mocy nadprzyrodzonych też nie działa. Rząd widać opuścił ręce i wszystko scedował na MB. Tymczasem po tym zawierzeniu 2 dni temu okazuje się dzisiaj że liczba zgonów ustanawia kolejny rekord od 3 tygodni. Co robić nikt i nic nie pomaga a tu prognozują że będzie jeszcze gorzej. Oczywiście że Warszawa wuko będzie więcej przeziębień,grypy, kataru jak co roku i można będzie to podciągnąć pod Covid(testy to są tak wiarygodne jak Morawiecki), Dodajmy do tego specjalnie blokowanie łóżek dla nomalnych pacjętów przez puste covidowe. A jak trafisz na covidowe łóżko to i tak Cię nie leczą aż testy wyjdą negatywne lub zjedziesz do piachu.Do tego zaległe i odłożone zabiegi oraz dywersję np Simon tak na jesień szpital we Wrocławiu przyblokował że karetki stały 8 godzin. I mamy Bergamo lub Portugalię . Ten Modus operandii jest celowy i bezlitośnie wykonywany przez rządy zachodnie. Plotki o celowym wypuszczeniu groźniejszego szczepu (20 – 30 % śmiertelności) też wskazują przełom lutego/marca ale to mogą być „teorie spiskowe) i żadnego gorszego szczepu nie będzie. Chociaż ostatnio to „foliarze” ze wszystkim trafiają w punkt.

nasze powiatowe

Czyli zielono jest w powiatach gdzie kwitnie ruch turystyczny nawet mimo obostrzeń. Sama też się do tego przyczyniam. Odwiedziłam Wisłę Szczyrk a nastepnie Rycerkę i Rajczę i okoliczne szczyty bo miaata to wiadomo tylko jsko baza noclegowa Pozdrawiam ciociów i wujków ktorzy nas przygarnęli. co za bzdury- zarówno liczba wykrytych przypadkow jak i liczba zakażeń na 100 tys zależy od liczby zrobionych testów. Czy ktoś jeszcze wierzy w te bajki kowidowe? Jakby podawali odsetek zakażeń w danym rejonie to co innego. Założę sie, że ci co to czytają i wierzą w groźną epidemię nawet nie wiedzą co to znaczy odsetek zakażeń.

Teorie dotyczące koronawirusa i rzekomych zapowiedzi obecnej pandemii stały się ostatnio dość popularne. Teraz okazuje się, że sygnały ostrzegające ludzkość przed nadejściem COVID-19 zostały odkryte nawet w ceremonii inauguracyjnej Igrzysk Olimpijskich w Londynie z 2012 roku.rudno rozprawiać na temat taki jak symbolika, bez zaakceptowania, że różni ludzie mogą odebrać te same symbole w zupełnie inny sposób. Przypadek ceremonii otwarcia Igrzysk Olimpijskich w Londynie dowodzi tego ponad wszelką wątpliwość. Okazuje się zresztą, że nawet niepozorne wydarzenia mogą nabrać zupełnie innej optyki z perspektywy czasu. Zdaniem teorii pojawiających się w sieci, już samo oświetlenie i konstrukcja stadionu, przywodzi na myśl kształt koronawirusa SARS-COV2 Przestańmy całkiem testować to będziemy zieloną wyspą Europy! Przy testowaniu tylko tych co na OIOM trafiają to statystyki by trzeba na zgonach chyba jednak oprzeć… Niestety ze statystyk to się da wyciągnąć dokładnie to co się chce – wystarczy dane odpowiednio przygotować, a że odcięli ludzi od danych bo znajdowano błędy to nic nie wiemy. Mamy w Polsce cud – ludzie umierają tylko w dni powszednie a co poniedziek jest ogłaszany sukces.

strefa zółta

Galerie handlowe są już otwarte, premier zapowiada kolejne luzowanie restrykcji. Jednym z pomysłów rządu jest regionalizacja obostrzeń. Gdyby powrócił system sprzed kilku miesięcy, większość Polski znalazłaby się w żółtej strefie. Wprowadzony w sierpniu system zakładał objęcie kraju strefami w trzech kolorach. W zależności od średniej liczby zakażeń z 7 dni na 100 tys. mieszkańców, powiaty trafiały do strefy czerwonej, żółtej albo zielonej. W każdej z nich był odmienny, dostosowany do zagrożenia zakażeniem, zestaw obostrzeń.

W strefie żółtej obowiązywały te same zasady w gastronomii, a widownia w kinach i na wydarzeniach sportowych mogła zajmować tylko 25 proc. wolnych miejsc. W obydwu strefach hotele działały bez ograniczeń. Obowiązek noszenia maseczek był tylko w strefie czerwonej. Gdyby wprowadzić dziś takie same zasady, jakie obowiązywały w ubiegłym roku, większość kraju znalazłaby się w strefie żółtej. I bardzo dobrze. Po co zamykać gospodarke….poza tym fakcie ludziom normalnie pracować. Przecież do tej pory ludzie też umierali…a teraz wielki problem a chyba zapomnieli dodać że koronawirusy są nawet a encyklopedii od 1970 roku….więc chyba rząd ma klapki na oczach

Jak wynika z analizy Piotra Tarnowskiego, który od początku pandemii kompletuje dane dotyczące zachorowań na COVID-19 w Polsce, z początkiem lutego tylko 24 powiaty powinny się znaleźć w czerwonej strefie. Jest to zaledwie 7 proc. wszystkich powiatów. Rekordzistą jest powiat nowotarski, gdzie wskaźnik średniej liczby zakażeń z 7 dni na 100 tys. mieszkańców wynosi 1,4. Przypomnijmy, że latem na obszarach „zielonych” nie wymagano nawet maseczek w przestrzeni publicznej.Niech w końcu zajmą się przedszkolami które pękają w szwach, pełne grupy i żadnego reżimu sanitarnego!! W dodaktu te bezrobotne, zarobione mamuśki przedłużają godziny swoim dzieciom oby tylko się nimi nie zajmować i tak dziecko bezrobotnej https://przepychanie.com.pl siedzi w przedszkolu od 7 do 16. I jeszcze biedulka ledwo wyrabia się żeby zdążyć…Większość powiatów w Polsce zostałaby objętych strefą żółtą. Są to głównie obszary w środkowej i północnej Polsce. Jeszcze latem w żółtych strefach odbywały się wydarzenia kulturalne czy sportowe, z tym, że ograniczono miejsca dla publiczności. Gastronomia i branża hotelarska mogły funkcjonować bez ograniczeń. Na weselach zaś był limit 100 uczestników.Jak tak by patrzeć na liczbę zgonów,to moze byście pomysleli żeby przywrócić wizyty u lekarzy rodzinnych! Bo ta duża liczba zgonów t nie z przyczyn pandemii tylko z braku dostępu do lekarzy pierwszego kontaktu… ostatnio przez 2 tygodnie próbowałam się umówić na teleporadę żeby otrzymac tylko zaświadczenie czy nie ma przeciwskazań do zabiegu….i się nie udało ,dopiero sms do lekarki na jej prywatny numer dał efekt! To kpina,bo duzo starszych osób nie umie sobie z tym poradzic…Lekarze specjaliści typu ortopeda,neurolog itd. przyjmują a ci co naprawde powinni być dostepni oficjalnie nie przyjmją…dopóki to sie nie zmieni liczba osób zmarłych będzie przybywac…Tak się składa ,że pracuje w ochronie i wydaje klucze do chłodni zakładom pogrzebowym….. na kazdej służbie słysze od rodzin które przyjezdzaja na okazanie,że mama-tata zył by gdyby lekarz był w pore….a z braku dostepu do lekarza nie było szans na szybką interwencje! T

Na nerwy

Obserwowałeś ludzi mówiących, że po długim i ciężkim dniu muszą wypić. Ty też nalałeś sobie kieliszek, by się rozluźnić, a Twoje doświadczenie pokazało, iż rzeczywiście alkohol łagodzi stres i nerwy. Łatwo było założyć, że alkohol uwalnia od stresu i koi nerwy. W końcu doszedłeś do wniosku, że alkohol jest niezbędny, by sobie ze stresem i nerwami poradzić. Rozważmy tę rzeczywistość” Zaczęłam od picia w towarzystwie, ale w ciągu ostatnich pięciu lat używałam alkoholu, by się zrelaksować. Niestety picie uczyniło moje życie bardziej stresującym. Ucierpiało przez to moje zdrowie. Połączyłam ze sobą normalny stres spowodowany pracą i lęki związane z tym, co głupiego powiedziałam wcześniejszej nocy pełnej opróżnianych kieliszków. Szklanka po szklance przelewałam stres w moje życie, w tym samym czasie oszukując samą siebie, wmawiając sobie, że alkohol pomaga mi się rozluźnić. Co to takiego ten relaks, to rozluźnienie? Można powiedzieć, że bycie całkowicie zrelaksowanym to brak zmartwień, irytacji, niepokojów- czy to fizycznych, czy mentalnych. Jak alkohol miałby do tego prowadzić? Wcale nie eliminuje źródła irytacji ani stresorów, tylko tymczasowo tłumi objawy. I zgadnij co?

W miarę budowania tolerancji dla alkoholu, jego faktyczne efekty słabną, a potrzeba picia się zwiększa. Wkrótce niepokojące Cię rzeczy nie są już tłumione przez alkohol, a Ty jesteś uzależniony. Oczywiście uzależnienie jest znacznie większym stresorem niż te stresory, które próbowałeś „zapić”. Stworzyłeś u siebie mentalne pragnienie alkoholu, które wcześniej nie istniało, takie, które teraz musisz albo zaspokajać (większymi dawkami używki), albo tłumić.

Pragnienie czegoś, czego nie powinieneś brać, wcale Cię nie relaksuje, tworzy mentalną przepaść w Twoim umyśle, co prowadzi do frustracji i rozdrażnienia. To przeciwieństwo rozluźnienia. Picie w celu wyleczenia swoich problemów sprawia tylko, że nie odnosisz się do prawdziwych przyczyn swojego dyskomfortu. Stoisz w miejscu, lecząc objawy, zamiast przyczyny. Ze złej sytuacja zmienia się w jeszcze gorszą, a Ty dodajesz do tej mieszanki uzależnienie od alkoholu.

Kilka lat temu w Windsorze w Anglii zeszłam ze sceny po wykładzie dla około siedemdziesięciu osób. Zazwyczaj wiem, kiedy dobrze wypadłam, ale wtedy nie byłam pewna. Wydawało mi się, że coś jest nie tak. Wiedziałam, że nie reaguję dobrze na widownię, a widownia nie reagowała za dobrze na mnie. Przyjaciel wziął mnie na bok, by zapytać, co się stało.

Nie rozumiałam, co jest nie tak, dlaczego tak się potoczyło. Ale wiedziałam, że chcę się napić, by uspokoić nerwy. Alkohol sprawił, że moje zdolności mówcze bardzo osłabły. Ale wtedy myślałam, że alkohol to jedyne ukojenie, które mam. Wypiłam, by „uspokoić nerwy”, ale byłam tak zestresowana, że wcale to nie pomogło. To „coś” straciłam przez ciężkie picie i brak snu. Kiedy dziś myślę o tym, dlaczego tak się stoczyłam, nie potrafię wskazać konkretnego powodu. Choć moja praca bywa stresująca, to sama uwielbiam szybkie tempo i ciągłą zmianę. Jestem w swoim żywiole, kiedy jestem odpowiedzialna za duży budżet i międzynarodowe zespoły.

wieniec

Zrób z 18mm wiórowej z tymi dodatkowymi deskami.
U mnie szalunek z osb na wieniec(24×24) ściągano drutem wiązałkowym (zamiast szpilek) przez wywiercone otwory i nie poleciało nic.Przy takiej cenie to sprawa oczywista. Nie ma co się zastanawiac. A deski upaprane betonem to juz nie to samo. Żle się to tnie a zaś czyścic to znowu strata czasu na niepotrzebne prace.My też szalowaliśmy praktycznie wszystko płytą osb, drewno było tylko w charakterze wzmocnienia (akurat na słupkach przybite w poprzek, oprócz tego szpilki i bez problemu)

dostalismy w ostatnich dniach wiatr w zagle, dostalismy oboje, choc zapracowala na to wylacznie Szanowna Zona i w zasadzie to wylacznie jej zasluga i ciezka praca zaowocowaly nie wiem czy mogli bysmy dostas w ostatnich dniach jakas fajniejsza, lepsza informacje

naleza sie gratulacje i brawa, i uklony po pasNa pewno można do -5, do betonu daje się dodatki „zimowe” a ma być około zera. Tylko później dobrze by było przykryć ten wylany beton np matami słomianymi, może deskami (pewnie jakieś macie na stanie ). Jasnoszare okna ma jeszcze MSU, popatrz w dzienniku, tylko to tez kolor aluminium. Przemyślcie kwestię rolet, nie zawsze są warte włożonej kasy (napisałam u siebie).

tak wiec dziubiemy dalej.tak poza tym…jak wyjeżdżałam z Poznania o 6:12 to zaczął sypać śnieżek…zrobiło się pięknie, tylko co z budową?oby w sobotę było ładnie i w plusie…w ogóle do ilu stopni poniżej zera można murować?
acha i eszcze jedno…czy ktoś z Was ma szare okna?tzn. jasnoszare? Prawie jesteśmy zdecydowani na obustronny RAL 7040 (niesamowite, jak długo można się zastanawiać na kolorem okien…) tylko nie widzieliśmy ich „na żywo”

stemple juz wywalone, i zrobilo sie pieknie, przestronnie, jasno, przestrzennie…

scianke kolankowa mamy w zasadzie gotowa do zbrojenia i szalowania, zabiore sie za to w tygodniu, no i jesli tylko pogoda pozwoli to spróbujemy przed koncem roku zalac drugi wieniec. Co do wianuszków…w tym roku niestety nie bardzo jest na nie czas, podejrzewam, że zakończy się tylko na tym jednym-do przedszkola
Do zrobienia wianuszka potrzebne są: podkład z wyplecionych pędów-np.winobluszczu (można kupić gotowy  udrażnianie kanalizacji podkład ze słomy lub gąbki florystycznej), pistolet na klej termopotliwy, oczywiście laski kleju (zużywa się dużo) i cała masa różnych różności florystycznych (można je zebrać podczas spaceru lub kupić na allegro, cóż więcej…odrobina wyobraźni, cierpliwości i mało wrażliwych na wysoką temperaturę opuszków palców

deski dam na wieniec powyzej slupkow, na slupki trzeba by to zbijac a to przy 20 slupkach robi sie troche roboty. szalunek z plyt jest szybszy do wykonania.

mam goscia ktory sprzedaje odpady w rozmiarze ktory pozwala mi wyciac z jednego takiego odpadu plyte na 2 slupki, czyli plyta na szalunek 1 slupka wychodzi… 4 zlote… za taka cene to mowiac szczerze troche szkoda czasu, pracy, gwozdzi i desek chyba
Myślę, że 6 szpilek to dużo na taki mały kawałek. Max z 5 sztuk wystarczy, to tylko słupek z 2 stron już zabezpieczony.

drewno

jak na razie nie mam absolutnie zadnych zastrzezen do naszego tartaku. drewno przyjechalo bez pozlizgu, na ustalona godzine, sposob poukladania, poprzekladania i powiazania ze soba poszczegolnych belek budzi moje zaufanie. jakosci impregnacji oczywiscie nie sposob ocenic, wiec tutaj nie mam zdania. elementy sa na obecna chwile proste, nie poskrecane, bez ubytkow i wad (jakies drobne oflisy gnieniegdzie owszem sie trafia, ale to drobiazgi), sloje sa dosc geste. na wszystkich dlugosciach sa dosc spore zapasy.zadaszylismy dzis nasz osobisty wycinek lasu zeby na niego deszcz nie padal. urzezbilem z palet kontrukcje na ktora potem nabilismy gruba folie. dzieki temu oba sztaple drewna sa pod prowizorycznych zadaszeniem, ale folia nigdzie ich nie dotyka ani nie oslania bokow sztapli aby nie utrudniac cyrkulacji powietrza

podsumowujac, na razie jestem sklonny nasz tartak polecic co bedzie dalej, zobaczymy. mam nadzieje ze w momecie jak sie zabiora za konstrukcje to bedzie rownie dobrze.do poszalowania slupkow betonowych (80x24cm) chce uzyc plyty odpowiednio pocietej. OSB jak podlicze kosztuje prawie tyle co beton na te slupki, ale mam mozliwosc kupic plyte wiorowo lub plyte HDF, obie o grubosci 18mm. szalowac bede slupki pozostawione w sciance kolankowej, czyli po 2 stronach mam bloczki miedzy ktore wleje beton, 2 kolejne scianki musze poszalowac. chce zaszalowac to plyta, dajac w poziomie na calej wysokosci 3 kawalki deski i skrecajac plyty po obu stronach muru pretem gwintowanych (planuje po 6 pretow na slupek).

HDS ktory z drewnem przyjechal niestety nie dal rady wjechac do nas na dzialke, wiec oboje panowie ktorzy ukladali drewno (no i ja tez w roli pomagiera) urobili sie po same pachy (najdluzsza murlata miala ponad 8 metrow i przekroj 16x20cm…) bo lacznie elementow konstrukcyjnych jest 80szt… i kazdy trzeba bylo przeniesc, poskladac, poprzekladac w poziomie oraz w pionie, pospinac wastrwami, pospietrzac… i teraz rece ciagne za soba po podlodze prawie

zasobnik

Ale w przypadku gdy GZ lub DZ jest powietrze, inwerter ma jak najbardziej sens. Tutaj dyskutujemy jednak o pompie GW, czyli gdy DZ i GZ jest zawsze WODA która jest stosunkowo „stabilna” temperaturowo. Ja miałem kiedyś 8-kę, teraz mam 11kW. 8-ka nigdy nie pracowała 24h/dobę, tylko podczas mrozów koło 16-18h, więc można powiedzieć, że mam instalację z Twojego przykładu. Zerknąłem sobie na wykresy z listopada ubiegłego roku i widzę, że pc potrafiła się uruchomić np. raz przez 2h na dobę gdzieś w środku nocy, a resztę tzn. komfort i brak skoków temperatury zapewniała bezwładność budynku. Więc nic nie taktowało, nic się nie przegrzewało, było po prostu ok. Taktowanie wynika ze źle dobranej instalacji i złych ustawień. Pc nie powinna taktować – bezwładność układu załatwia całą sprawę. Oczywiście nie mówimy o grzejnikach, tylko o 100% podłogówki (drabinek nie liczę), choć u mnie grzejniki są a taktowania nie ma. W taniej taryfie zależy nam, żeby grzać w określonym czasie na zapas, ale w rozsądnych granicach, inwerter, który zejdzie z mocy o np. 13-30 nie będzie dobrym rozwiązaniem jeśli nie uda się go zmusić do pracy na 100%. Zależy więc od sterownika czy będzie się to dało łatwo osiągnąć, czy nie. Skąd problem ? Mam np.problem z klimą (inwerter),  http://pogotowie-wodociagowe.pl/usuwanie-awarii-sieci-kanalizacyjnej/  gdzie chciałbym z zewnątrz sterować jej mocą i nic innego jak oszukiwanie czujnika nie udało mi się wymyślić.  Podsumowując. Nie jestem przeciwnikiem inwerterów, ale tam gdzie mają one sens. Mają w przypadku instalacji grzejnikowej, mieszanej, w domach o lekkiej konstrukcji i małej bezwładności, przy pc p-w, koniecznie przy pc p-p i klimatyzacji, natomiast dla instalacji gruntowych pc z podłogówką w budynkach o ciężkiej konstrukcji nie przekonują mnie ich zalety, bo nie są one potrzebne – bezwładność załatwia całą sprawę. Moim zdaniem to zbędny i podwyższający ryzyko wydatek, ale oczywiście każdy sam musi sobie ocenić czy dla niego też. Ja miałem kiedyś 8-kę, teraz mam 11kW. 8-ka nigdy nie pracowała 24h/dobę, tylko podczas mrozów koło 16-18h, więc można powiedzieć, że mam instalację z Twojego przykładu. Zerknąłem sobie na wykresy z listopada ubiegłego roku i widzę, że pc potrafiła się uruchomić np. raz przez 2h na dobę gdzieś w środku nocy, a resztę tzn. komfort i brak skoków temperatury zapewniała bezwładność budynku. Nie wiem jakim „analfabetą” podłogówkowym trzeba było by być, aby PC ot tak sobie z marszu potrafiła przegrać podłogę, siebie i się z tego powodu wyłączyć. Argument bardziej z repertuaru – a u was murzynów biją.
Problem jednak może się pojawić jak kupimy niewłaściwy zasobnik CWU do PC większej mocy. Tu też raczej nikt nie będzie przekonywał do inwertera, wystarczy właściwy zasobnik.Więc nic nie taktowało, nic się nie przegrzewało, było po prostu ok. Taktowanie wynika ze źle dobranej instalacji i złych ustawień. Pc nie powinna taktować – bezwładność układu załatwia całą sprawę. Oczywiście nie mówimy o grzejnikach, tylko o 100% podłogówki (drabinek nie liczę), choć u mnie grzejniki są wymiana sieci kanalizacyjnej  a taktowania nie ma. W taniej taryfie zależy nam, żeby grzać w określonym czasie na zapas, ale w rozsądnych granicach, inwerter, który zejdzie z mocy o np. 13-30 nie będzie dobrym rozwiązaniem jeśli nie uda się go zmusić do pracy na 100%. Zależy więc od sterownika czy będzie się to dało łatwo osiągnąć, czy nie. Skąd problem ? Mam np.problem z klimą (inwerter), gdzie chciałbym z zewnątrz sterować jej mocą i nic innego jak oszukiwanie czujnika nie udało mi się wymyślić.

pojemność

ani pojemności cieplnej podłogówki, ani pracy buforowej w przyrodzie nie ma. Jest tylko inwerter z płytką która przecież MUSI kosztować. Ale znowu powstaje pytanie, po co (skoro 2T ma interwały co ~6h na 2h) ma trzymać stałą nastawę na buforze? Przecież zanim dotrze do nastawy to już się czas 2T skończy. Może ma to sens w przypadku budynków z małą pojemnością cieplną, ale nie w murowańcach jakie w 90% buduje się u nas i z podłogówką na całej powierzchni (przy PC). Jedyna zaleta inwertera tutaj, to brak „strzału” prądowego przy załączaniu — co może wpłynąć na żywotność sprężarki. Pytanie pozostaje jedno — czy warto?
sorry za trola, ale jakoś nie mogłem się powstrzymać.Żeby się dowiedzieć czy warto trzeba by sprawdzić, czy w inverterach ze spadkiem częstotliwości liniowo spada wydajność względem zużycia prądu. Może się okazać, że inverter pracujący z niższą częstotliwością jest sprawniejszy od on/off pracującej na maxa lub wcale, a może wręcz przeciwnie.

Założę się że z wymianą sprężarki on/off nie będzie żadnego problemu. Z zamiennikami również, gdyby nagle producent danego modelu zbankrutował (jakie szanse że Emerson – ten od Copelanda – zbankrutuje?)
Założę się również, że gruntowa po wymianie owej sprężarki będzie w doskonałej kondycji (po wymianie przy okazji zaworu rozprężnego i odwadniacza) i popracuje kolejne kilka-naście/dziesiąt lat. Nie liczę wymiany akcesoriów typu pompy obiegowe (są w każdym systemie grzewczym) czy elementów elektryki za grosze.

Czy płyty elektroniki do P-W będą dostępne za 20 lat to już jest zupełnie nieważne, po 20 latach naprawa takiej pompy P-W będzie zupełnie bez sensu. I ile w ogóle dożyje do takiego wieku.
Radzę przy kalkulowaniu brać pod uwagę koszty wymiany urządzenia bo naprawiać nie będzie już czego.
A skrócenie życia sprężarki przez taktowanie – to zależy ile one żyją i o ile się skróci, ile żyje elektronika inverterów, ile kosztuje płyta elektroniki inwertera a ile sprężarka na wymianę. Co za kilka lat gdy padnie jedno lub drugie będzie łatwiejsze do nabycia – tu zapewne sprężarka bo tu jest kilku producentów w tym 2 najpopularniejszych a inverter to zapewne każdy producent, każda PC ma inny (nie licząc klonów tego samego produkctu)

instalacje

chyba trochę zbyt szerokie podejście. Jeśli piszemy o poprawnie wykonanej instalacji pc z podłogówką to w takiej instalacji nie ma prawa wystąpić zbliżenie się do granicy przegrzania, chyba że pojawi się jakaś awaria – np. zatkanie filtra, awaria obiegówki, sterowania, czy pc. W normalnym trybie pc może się wyłączyć tak jak piszesz po osiągnięciu nastawy zasilania lub po sygnale ze sterownika pokojowego. Nadwyżka kilkukrotna pojawia się chyba tylko na jesień i w dodatku gdy jest 15* na zewnątrz, ale wtedy pc pracuje np. po godzinie 2-3 razy na dobę, a bezwładność podłogówki załatwia resztę. Taktowanie pojawi się przy źle skonfigurowanej instalacji, ale to można zmienić stosując odpowiednią histerezę lub sterowanie pokojowe, chyba że instalacja jest całkiem źle zrobiona, ale o tym chyba nie piszemy, bo skopać można wszystko. Inwerter może wydajnie pracować w 2T, ale jeśli mamy możliwość wymuszenia pracy z pełną mocą w określonym czasie. Jeśli takie możliwości ma sterownik, to fajnie, ale jeśli nie, to albo kiszka, albo trzeba sobie z tym poradzić oszukując sterownik poprzez np. zmianę charakterystyki czujnika temperatury pomieszczenia lub zewnętrznego. Zazwyczaj tym czujnikiem jest termistor, więc można jego wskazania przekłamać podłączając przez jakiś sterownik czasowy (2T) szeregowo lub równolegle odpowiednio dobrany rezystor.

Jak potrzebujesz przy -20 10 kW, górna granica ogrzewania to +15 stopni, to przy 0 stopni potrzebujesz ok. 4 kW, a przy +5 stopniach ok. 3 kW. Jak ktoś wstawia wtedy 12-kę, bo była tylko 1 tys zł droższa, to pompa jest wtedy z 3-4 razy przewymiarowana i bynajmniej nie jest to jesień.

Nie wiem skąd w ogóle zakładasz jakieś problemy, oszukiwanie czujnika itd. itp.
Pompie nie mówisz, że ma grzać z taką czy inna mocą, tylko że ma osiągnąć nastawę.
Różnica inv/on/off jest już na samym starcie (rozruch i dochodzenie do nastaw), a najistotniejsza jest w momencie osiągnięcia nastawy.
On/off, by nie przegrzać instalacji się po prostu wyłączy i będzie czekał na histereze/czas (co tam ma w sterowaniu) i znów się włączy. I tak w kółko. Im bardziej stabilna temp. i im większa pompa, tym większe taktowanie, a im mniej stabilna (większa histereza) tym mniejsze.
Inverter natomiast zejdzie z mocą do obciążenia instalacji i będzie trzymał nastawę stabilnie.
Co więc chcesz w nim oszukiwać, jaki czujnik?

Co do przegrzania, to byś się zdziwił jak często się pojawia. Szczególnie w prostych on/off-ach sterowanych tylko z termostatu pokojowego stycznikiem sprężarki.

Co do wymiany płyty elektroniki – wymiana   klimatyzator do mieszkania  w jednej pompie czegoś co w niej jest, zawsze będzie droższa od wymiany w drugiej pompie czegoś, czego w niej nie ma.
Podobnie było z kotłami kondensacyjnymi z zamkniętą komorą spalania, z modulacją i kotłami on/off ze świeczką. Ile kosztuje wymiana wentylatora czy bloku gazowego jak się popsuje? A w starym kotle tego w ogóle nie było.
Kto dzisiaj kupuje kotły ze świeczką i otwartą komorą spalania?
A ile kosztuje naprawa ręcznej skrzyni biegów a ile automatu?

Co do ceny np. płyty elektroniki – oczywiście swoje kosztuje i jest to kwota nie mała, rzędu 2-3 tys zł i sama wymiana.

Dostępność części zależy od producenta. Największy problem jest z importerami. Bo dzisiaj importuje PC, a jutro może importować coś zupełnie innego.
Jedni gwarantują części przez 15 od zakończenia produkcji, a inni nie.
Kolejna sprawa, to cena. Jeśli inwerter kosztuje tyle lub prawie tyle samo co on/off, to można się nad nim zastanawiać, ale jeśli dużo więcej, to nie ma sensu. Cały czas piszemy o gruntówkach, które pracują w stabilnych warunkach temperatur dz. Inaczej jest przy pc p-w, czy p-p, gdzie inwerter jest konieczny.
I ostatnia sprawa to możliwość awarii i koszty naprawy http://klimatyzator.eu/klimatyzacja-do-mieszkan/  . Przy pc on-off nie ma problemu z usunięciem awarii elektroniki, bo elektronika jest prymitywnie prosta i w ostateczności można pc włączać ręcznie zwykłym włącznikiem z całkowitym pominięciem elektroniki. Przy inwerterze awaria elektroniki spowoduje całkowite unieruchomienie pc, a naprawa to bardzo duży koszt. W dodatku po kilku latach może się okazać, że części nie da się kupić i trzeba będzie szukać nowej pc. Clarnet, podaj proszę przykłady kosztów wymiany głównej elektroniki w jakiejś inwerterówce, bo Ty masz bardzo dobre rozeznanie.

margines

Ta sytuacja może się szybko zmienić. Na razie w Polsce OZE to margines, bo rządzi lobby węglowe, a potem gazowe. 95% społeczeństwa nawet nie wie co to jest pompa ciepła, albo i więcej. Ale te trendy raczej będą się zmieniać, bo jak widać dla unii ekologia jest ważna – przynajmniej wizerunkowo Nie wiem dlaczego tak sądzisz. Jest nawet zupełnie odwrotnie.
Sprężarka w pompie on/off pracuje/grzeje tak długo, aż dostanie sygnał stopu od automatyki. Ale ze względu na interwały 2T i tak będzie pracować w większości czasu z pełną mocą, na koniec MOŻE zejdzie trochę. Tylko z drugiej strony po co, skoro jest ogromny bufor wodny i te 2-3 stopnie w górę (na buforze!) nie zostaną tak drastycznie odczute w powietrzu jak ma to miejsce przy bezpośrednim chłodzeniu/grzaniu powietrza.
Ten sygnał uzależniony jest w zasadzie od dwóch warunków – osiągnięcia nastawy zasilania i zbliżenia się do granicy przegrzania (ciśnienia)
On/off przez prawie cały sezon ma nadwyżkę mocy klimatyzacja do domu Warszawa. A im bardziej ktoś go przewymiarował – tym ta nadwyżka jest większa, nawet kilkukrotna i pompa bardzo szybko osiąga nastawę i zaczyna taktować.
Jeśli więc mamy małe obciążenie i chcemy więcej ciepła włożyć w budynek w 2T to trzeba podnieść nastawę czyli przegrzać. Np. w Nibe masz stopniominuty, które określają histerezy i czasy on/off pracy sprężarki.
W skrajnym jednak przypadku przyrost temperatury na wymienniku może być szybszy od przyrostu temperatury w instalacji i pompę może nam wyłączyć przegrzanie.
On/off może pracować tylko ze swoją pełną mocą.
W inverterze taka praca i taktowanie on/off wystąpi tylko wtedy, kiedy zapotrzebowanie będzie mniejsze od dolnej granicy mocy invertera, a ta np. dla gruntówki Daikin’a to 2kW
Ponadto przy obciążeniu w granicach modulacji mocy inverter nigdy nie dopuści do przegrzania i będzie stabilnie trzymał zadaną nastawę, czego nie zrobi Ci żadna pompa on/off.
Nie ma żadnego problemu by w godzinach taniej taryfy ustawić sobie program czasowy w którym inverter będzie stabilnie pracował i trzymał ustawioną przez użytkownika nastawę.
Jest to raczej jakiś powielany mit, że inverterer nie nadaje się do 2T. Nikt nie napisał że się nie nadaje, tylko że jest zwyczajnie zbyteczny. Inwerter spełnia doskonale swoje zadanie tam, gdzie jest praca ciągła i brak buforu w związku z czym jest potrzebna modulacja bezpośrednio na pompie  http://klimatyzator.eu/klimatyzacja-do-biur-i-gastronomii/ .
Już pojawiają się jakieś przebłyski ukrócenia kopcenia, jak chociażby przykład Krakowa, choć na razie zawieszony. Jak użytkownicy tego rodzaju urządzeń zaczną w Polsce stanowić jakąś pokaźną grupę, to i rząd będzie się musiał nad nimi pochylić. Szkoda tylko, że u nas to wszystko zawsze tak długo drwa